Cieszący oko, pięknie wykonany parkiet we wzorze francuskiej jodły, idealnie skrojona i dopracowana we wszelkich detalach wykładzina czy perfekcyjnie spasowane panele LVT. Tego oczekują wszyscy inwestorzy, kiedy zlecają wykonanie okładziny podłogowej. Po drugiej strony są fachowcy – to od ich umiejętności, doświadczenia i zaangażowania zależy efekt końcowy. Zachęcamy do lektury tekstu o naturze i wyzwaniach tego zawodu.

Dostępna definicja zawodu posadzkarz mieści w sobie bardzo wiele specjalizacji – zarówno glazurników, jak i parkieciarzy, a także instalatorów wykładzin, montażystów paneli oraz fachowców zajmujących się renowacjami posadzek czy zajmujących się wylewaniem posadzek bezspoinowych (jastrychów). Takich specjalistów zna praktycznie każdy z nas, tym bardziej może więc dziwić fakt, że w polskich wykazach zawodów… nie występuje taka profesja. Próbują z tym walczyć organizacje branżowe. – Polskie Stowarzyszenie Posadzkarzy uznało to za niezwykle istotny aspekt i rozpoczęło batalię o przywrócenie zawodu posadzkarza do oficjalnych klasyfikacji – mówi Henryk Wagner, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Posadzkarzy. – Poprzez oddolne działania szkół zawodowych przy naszym wsparciu teoretycznym, praktycznym i finansowym, zaczęły one szkolić młodzież w tym zawodzie. Występują do Ministerstwa Oświaty o akceptację swoich programów nauczania i zatwierdzenie profesji posadzkarza jako pełnoprawnego zawodu. Ponadto PSP dokłada wszelkich starań, żeby przy następnej aktualizacji Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wpisało nasz zawód do klasyfikacji zawodów i specjalizacji.

Dzień z życia posadzkarza

Nie da się ukryć, że jest to ciężka praca fizyczna w bardzo różnych, często niekorzystnych warunkach. – Codzienność w zawodzie parkieciarza to wnoszenie materiałów i sprzętów na teren inwestycji, a zatem kilkukrotne wychodzenie na zewnątrz – także zimą. Niestety nierzadko skutkuje to przeziębieniami – mówi Tadeusz Woźniak, doświadczony parkieciarz i rzeczoznawca. – Później, większość dnia spędzamy pochyleni lub na kolanach. Po kilkunastu latach takiej pracy to odbija się na zdrowiu. Fachowcy walczą nie tylko z własną odpornością, ale i napotykają na różne inne bariery, w tym logistyczne i organizacyjne. – Problemów na budowach jest wiele. Najbardziej oczywisty to wszechobecny brud i kurz. Kolejny wiąże się z niewłaściwą koordynacją prac, co skutkuje obecnością na obszarze prowadzonych przez monterów wykładzin pracowników innych branż – nie da się układać pokryć podłogowych w miejscu gdzie, na przykład elektryk stoi na drabinie i zakłada lampy. Największa jednak bolączka dotyczy transportu, szczególnie wykładzin dywanowych, których szerokość wynosi na ogół 400 cm, a przeciętna waga belki około 250 kg. Często duże bryty należy wnieść po schodach na wyższe kondygnacje – dodaje Henryk Wagner.

W zależności od uwarunkowań fizycznych i stanu zdrowia, intensywna praca posadzkarza trwa kilkanaście lat, później doświadczony specjalista, który decyduje się pozostać w branży, kieruje zwykle zespołem młodszych pracowników. We znaki dają się przede wszystkim stawy kolanowe i kręgosłup.

Szlachetne zdrowie

Zapisy dotyczące zawodu posadzkarza można jednak odnaleźć w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy. Z niego dowiadujemy się też o zagrożeniach płynących z wykonywania tej profesji. Specjaliści Instytutu wspominają o nieogrzewanych pomieszczeniach narażających fachowców na wychłodzenie organizmu; wymuszonej pozycji ciała, która obciąża stawy; pyle, który powstaje podczas docinania i szlifowania elementów oraz otwierania opakowań produktów sypkich czy kontakcie ze środkami chemicznymi używanymi do klejenia lub wykańczania powierzchni.

Technologie w służbie zdrowiu fachowców

Coraz bardziej restrykcyjne normy dotyczące emisji substancji szkodliwych, wspierają nie tylko ochronę środowiska i zdrowia osób przebywających docelowo w pomieszczeniach, ale i fachowców, którzy montują podłogi. Oni są wszak najbardziej narażeni na długotrwały kontakt z substancjami niekorzystnymi dla człowieka. – Na budowie warunki nie oszczędzają posadzkarzy – my także jesteśmy praktykami, dlatego wiemy z jakimi problemami borykają się na co dzień fachowcy – mówi Maciej Załęski, doradca techniczny UZIN, marki specjalizującej się w rozwiązaniach do montażu okładzin podłogowych. – Nasi klienci nie oczekują już produktów tylko mieszczących się w normach, np. emisyjności. Profesjonaliści szukają rozwiązań optymalnych, jakościowych, a przy tym o jak najlepszych parametrach, również tych dotyczących zawartości substancji uważanych za szkodliwe. Technologia pozwala nam na tworzenie artykułów praktycznie bezemisyjnych, gorzej jest z materiałami sypkimi, np. masami niwelującymi. Są to produkty pylące. Próby ograniczenia pylenia, poprzez dodawanie do nich dodatkowych substancji, niestety nie pozostają bez wpływu na ich właściwości użytkowe.

Jeśli na inwestycji wymagane jest użycie dużej ilości mas wyrównawczych, poziom unoszącego się pyłu staje się bardzo uciążliwy. Wielu fachowców stosuje maski, ale one nie rozwiązują problemu dostawania się kurzu do oczu, osiadającego na rękach, włosach, a także na ścianach i innych znajdujących się w pomieszczeniu przedmiotów. – W takich przypadkach z pomocą przychodzą proste, ale bardzo skuteczne rozwiązania. Jedno z nich prezentowaliśmy podczas tegorocznej BUDMY. UZIN RIPPER, bo o nim mowa, nie tylko skutecznie ogranicza pylenie produktów sypkich, ale i odciąża kręgosłup– najważniejsze “narzędzie” pracy każdego posadzkarza – dodaje Maciej Załęski. – Jego użycie jest dziecinnie proste – wystarczy nałożyć metalowy element na wiadro i oprzeć na nim worek – ostrze go rozetnie, zawartość wpadnie do wiadra, a opakowanie utworzy “pokrywkę”, która zapobiegnie pyleniu. Bez bałaganu i bez wysiłku.

Dobry rzemieślnik z artystycznym zacięciem

Estetyka ułożonej podłogi, dopracowane detale, idealne wykończenie – to nie kwestia przypadku, a fachowości wykonawcy. Jak widać, jest to praca wymagająca poświęceń, dobrego zdrowia i wytrzymałości, ale przecież także i odrobiny artystycznego zmysłu. Gdyby nie to, podłoga – największa tuż po ścianach powierzchnia w pomieszczeniu – szybko stałaby się naszym wrogiem. Warto więc doceniać prawdziwych ekspertów!

Data dodania: 10.03.2016