Katarzyna Cebulak w 2008 roku obroniła dyplom na Akademii Sztuk pięknych w Łodzi z wzornictwa tkanin drukowanych i malarstwa. W roku 2009 rozpoczęła studia podyplomowe na krakowskiej ASP na kierunku architektura wnętrz i projektowanie mebli. Doświadczenie zawodowe zdobywała współpracując z firmami tekstylnymi i wnętrzarskimi takimi jak: Katherine Newman Design Toronto, Ogrody Ewy. Do ważniejszych osiągnięć zalicza Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za malarstwo w XXIII Konkursie im. W. Strzemińskiego – Sztuki Piękne. W 2010 rozpoczęła pracę nad swoim największym i najbardziej wyczekiwanym projektem – Mudo design.

 

Katarzyna Cebulak

Źródło: Mudo design

Skąd wziął się pomysł na tak nietypowe meble?

Katarzyna Cebulak: Pomysł przyszedł sam, można powiedzieć, że była to naturalna kolei rzeczy. Mój tato prowadził warsztat konserwacji mebli a ja od dziecka podpatrywałam jego pracę. Widziałam jak meble tracą starą i zyskują nową skórkę, jak fornir ożywa pod politurą, to było fascynujące. Nie mogłam nie wykorzystać takiego potencjału i możliwości warsztatowych. Pomyślałam, że trzeba zrobić coś razem, połączyć umiejętności projektantki i konserwatora… Chyba stąd bierze się ten odmienny, oryginalny styl.

Meble które Pani tworzy są autorskimi projektami?

K.C.: Tak, to moje autorskie pomysły najczęściej wspierane przez krytykę mojego taty. Jest świetnym fachowcem, poza tym jest historykiem sztuki, umie ocenić projekt.

Kiedy marszczy czoło to wiem, że jest słabo i trzeba jeszcze popracować, a kiedy mówi, że coś jest dobre to zazwyczaj tak jest…To bardzo cenne móc z kimś porozmawiać o tym co robisz.

W jaki sposób rodzą się pomysły na projekt?

K.C.: Bardzo często to impuls, hasło które pojawia się w głowie. Bywa to też konsekwencja czegoś co zobaczę lub usłyszę. Inspiracją może być niespotykany materiał, kształt lub ciekawa struktura, czasem jest to muzyka, czasami obraz… Podziwiam osiągnięcia ruchu Arts and Crafts Wiliama Morrisa, mistrzów art deco; Jacques Emile Ruhlmana, Pierre Legraina, Rose Adler i Gunnara Asplunda; Bauhausu; Spółdzielni Artystów Plastyków ŁAD. Inspiruje mnie twórczość Charlotte Perriand, współpracownicy Le Corbusier; a także współczesnych twórców Jaime Hayona, braci Bouroulleck, duetu Sanaa… Zbyt wielu, żeby wymienić wszystkich.

Całe życie zbieramy doświadczenia, które próbujemy analizować i przetwarzać.

Jak wygląda faza projektowania?

K.C.: Z tym jest różnie. Inaczej, kiedy projektuję dla siebie, a inaczej kiedy meble powstają na zamówienie.

Przy projektowaniu mebla autorskiego jest dużo swobodniej, brak ścisłych wytycznych – najważniejszy jest pomysł. Zbieram materiały, wycinam, rysuję to co wcześniej przyjdzie mi do głowy.

Kiedy projektuję na zlecenie zaczynam od obejrzenia miejsca do którego przedmiot ma być przeznaczony. Zwracam uwagę na to z czym będzie korespondować, na inne zastane przedmioty.

Oczywiście robię szczegółowy wywiad jaką ma spełniać funkcję, jakie są oczekiwania klienta. Robię pomiary i szkic koncepcyjny, później wizualizacje, przygotowuje próbki materiałów i wykończenia oraz kosztorys. Kiedy projekt zostaje zaakceptowany przez klienta przygotowuję rysunki wykonawcze dla stolarzy. Tak powstaje mebel na zamówienie.

Meble tworzone są wyłącznie na indywidualne zamówienie?

K.C.: Jest część mebli, które powstają jako kolekcja sygnowana nazwą Mudo design np. komoda „cuento” i „coco”. Każdy autorski mebel dostaje nazwę, jest sygnowany i produkowany w niewielkim nakładzie. Natomiast pozostała część powstaje na zlecenie – są to meble, które łączą swoją unikatową formę z indywidualnymi wymaganiami konkretnego klienta.

Oprócz projektowania mebli zajmuje się Pani projektowaniem wnętrz i projektowaniem tkanin?

K.C.: Tak, zaczęło się od projektowania tkanin drukowanych i haftów. Projektowałam koszulki dla dzieci, szaty liturgiczne, bieliznę pościelową. Później doszły meble, aż któregoś razu, klient który zakupił ode mnie mebel zapytał czy nie chciałabym zaprojektować wnętrz w jego nowym domu. Zgodziłam się. Wcześniej miałam mniejsze realizacje – bibliotekę, gabinet stomatologiczny, ale to był pierwszy projekt totalny.

Czy klienci mogą sobie zażyczyć całościowy projekt?

K.C.: Oczywiście. Takie zlecenia są zdecydowanie najciekawsze dla projektanta, ale nie zdarzają się zbyt często, gdyż to kosztowne przedsięwzięcie.

Pracując nad całością łatwiej uzyskać spójne stylistycznie wnętrze. Jest to też dużym sprawdzianem umiejętności projektowych oraz sztuką kompromisu pomiędzy zamawiającym, projektantem i rzemieślnikami.

Nie jesteśmy zamożnym społeczeństwem, jeszcze jesteśmy na dorobku. Wielu ludzi uważa, że jest to luksus. Jestem na początku swojej zawodowej drogi, zobaczymy co przyniesie jutro. Jestem dobrej myśli.

Czy ludzie często korzystają z usług projektowania wnętrz czy też mebli?

K.C.: Myślę, że coraz częściej. I bardzo mnie to cieszy. W dobrze zagospodarowanej przestrzeni łatwiej i lepiej się żyje. Coraz częściej ludzie dochodzą do przekonania, że nie każdy potrafi dobrze zorganizować swoje domowe otoczenie i decydują się na skorzystanie z usług fachowców, architekta wnętrz. Sądzę, że dobry projektant korzystając z posiadanej wiedzy i doświadczenia powinien przedstawić zamawiającemu projekt, który harmonijnie połączy jego oczekiwania, możliwości realizacyjne z ładną i funkcjonalną formą.

Kim są najczęściej Pani klienci?

K.C.: Najczęściej są to ludzie otwarci i ciekawi świata, umiejący docenić walory estetyczne i wysoką jakość. Są to nauczyciele akademiccy, przedsiębiorcy, lekarze, bardzo różnie. Średnia wieku to 40+.

Mam stałą klientkę, z zawodu jest krawcową, która uwielbia tematy wnętrzarskie, ma doskonały gust. Praca z tak świadomym klientem to przyjemność. Współpracuję ze znanym studiem projektowym Katherine Newman Design z Toronto.

Czasem zastanawiam się czy kolejne wnętrze nie będzie odtwórcze, powtarzalne, ale szybko przekonuję się, że to ludzie są inspiracją, a każdy jest inny i tak powinny być projektowane nasze domy – skrojone na naszą miarę.

Jakim stylem można określić projektowane przez Panią meble?

K.C.: To trudne pytanie. Odpowiedź, która nasuwa mi się automatycznie to „styl własny”, ale domyślam się, że to zbyt oszczędne. Myślę, że można go określić „współczesnym eklektyzmem” odwołujący się do całej tradycji rzemieślniczej. Przywiązuję dużą wagę do jakości detalu, do proporcji, harmonii. Nie rezygnuję z poszukiwania „nowoczesnych form”, ale nie chcę rezygnować z artystycznej spuścizny mienionych wieków. Chciałabym aby styl którym się posługuję, był indywidualny i rozpoznawalny, ale jednocześnie mieścił się w ramach tego co jest aktualne w projektowaniu. Myślę, że tylko takie projekty mają szanse zostać z nami na dłużej.

Czym jest dla Pani design?

K.C.: Dla mnie to połączenie idei z rzemiosłem. To myśl artysty-projektanta zawarta w kontentym przedmiocie, obiekcie, wzorze. Myśl świeża i aktualna. Design to po prostu formy użytkowe, rzeczy – „naturalnie piękne i zmysłowe” – stworzone przez człowieka. Może też trochę nadużywane dziś słowo?

Rozmawiała Patrycja Klepczarek

Data dodania: 04.02.2012