Grzegorz Cholewiak wspólnie z Leną Hensel prowadzi w Krakowie i w Berlinie pracownię projektową Dot Studio, zajmującą się wzornictwem przemysłowym. Jest laureatem konkursów, m.in. I nagrody Gerlacha oraz I nagrody Recycling DesignPreis 2009. Ukończył studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (specjalność: wzornictwo przemysłowe) oraz na Akademii Pedagogicznej (specjalność: edukacja artystyczna).

Czym zajmuje się pracownia projektowa Dot Studio? Kiedy powstała i w jakich okolicznościach?

Grzegorz Cholewiak: Dot Studio powstało w grudniu 2009, rok po mojej obronie na ASP w Krakowie, na Wydziale Form Przemysłowych. Studio mieści się w Krakowie przy ulicy Czarodziejskiej. Skupiam się w nim głównie na projektowaniu sztuki użytkowej, realizuję kompleksowe projekty form przemysłowych, a także – aby zapewnić kompleksową obsługę prowadzonych projektów wzorniczych – opracowuję oprawę graficzną na ich potrzeby. Mój ostatni, autorski produkt to Kvadratt z 2009 roku. Obecnie jest on produkowany pod marką Czarodziejska Projekt – projekt tworzę wspólnie z Leną Hensel.

I tutaj wyprzedzasz moje kolejne pytanie, ponieważ miałam zamiar wypytać Cię o Kvadratt. Powstał on z myślą o Festiwalu Przetwory.

Grzegorz Cholewiak: Dokładnie tak. Założenia zostały „skrojone na miarę” Przetworów.

Jest to mebel z tektury falistej o budowie modułowej. Na czym polega konstrukcja Kvadrattu?

Grzegorz Cholewiak: Kvadratt powstał w myśl nagłej, zastanej przez użytkownika potrzeby, który dzięki jego modułowości, bryle sześcianu, jest w stanie skonstruować dokładnie to, czego w danym momencie potrzebuje. Kvadratt może pełnić funkcję siedzenia lub stolika. Często stawiam na nim rzutnik do oglądania filmów. Lena używa go jako hokera, na którym trzyma narzędzia do rysowania i malowania. Swoją nieokiełznaną fantazją wykazują się dzieci – budują z Kvadrattu tunele, budowle, skaczą po nim, przenoszą i tworzą następne konfiguracje

Czyli Kvadratt ma uniwersalne zastosowanie?

Grzegorz Cholewiak: Jednym z założeń było, aby użytkownik znalazł swój własny język, własną ekspresję dla tego przedmiotu.

Jest też opcja dla bałaganiarzy, w której kwadraty mogą być ustawione niedbale… Przejdźmy jednak do innego, przedmiotu, któremu magazyn 2+3D przyznał tytuł „Produktu z plusem”. Chciałabym, abyś rozwinął motyw UFO.

Grzegorz Cholewiak: UFO – stolik, który rośnie wraz z dzieckiem? Jest odpowiedzią na rażące braki w tematyce produktów dla dzieci niepełnosprawnych. Jest produkowany przez SpaceLab, gdzie pan Grzegorz Szajer fantastycznie rozwiązał sprawę mechanizmu. Projekt powstał we współpracy z Maltańskim Centrum Pomocy, które cierpliwie wspierało go merytorycznie. Przeznaczony jest do zajęć terapeutyczno-rehabilitacyjnych, zarówno indywidualnych, jak i grupowych. Zestawianie w grupy umożliwia specyficzny kształt blatu wpisany w sześciokąt. Ale nie to jest w nim najistotniejsze. Clou sprawy polega na swobodnej regulacji wysokości blatu oraz kąta jego nachylenia.

Z jakiego tworzywa wykonane jest UFO?

Grzegorz Cholewiak: Stolik ma metalową konstrukcję, ponieważ musi być na tyle stabilny, żeby dzieciaki nie były w stanie go przesuwać, ale na tyle lekki, żeby umożliwić swobodne przenoszenie. Blat stołu został odlany z polimetakrylanu, w którym znajduje się tzw. magiczne pole. Kiedy blat ustawiony jest pod kątem, można przyczepiać do niego kartki lub plansze dla dzieci.

Na co stawiasz w projektowaniu?

Grzegorz Cholewiak: Stawiam na doświadczenie i wiedzę, którą nieustannie poszerzam. Kładę nacisk na znalezienie balansu pomiędzy potrzebą użytkownika, otaczającą nas kulturą oraz tym, co właśnie dzisiaj nazywamy nowoczesnością – dostępną technologią.

Jakie materiały najchętniej stosujesz?

Grzegorz Cholewiak: Najchętniej takie, które w danym projekcie są wymagane. Bardzo lubię pracę z drewnem, szkłem, kamieniem, papierem, metalem, tworzywami sztucznymi… długa lista. Każdy materiał charakteryzuje się własną, niepowtarzalną specyfiką.

 Kusi mnie, żeby zapytać Cię o DIY. Nasuwa mi się wniosek, że bliska jest ci ta filozofia?

Grzegorz Cholewiak: Jeszcze nie miałem sposobności, by zaprojektować coś w tym modelu. Ale osobiście szanuję Do It Yourself w wykonaniu Ikei. Produkt jest rzetelnie zaprojektowany na każdym etapie, od produkcji po wysypisko śmieci. I nie jest to jedynie ukłon w stronę klienta, ale przede wszystkim dzieje się tak z przyczyn ekonomicznych.

Stosujesz zasadę 3R, w polskim tłumaczeniu 3U, czyli „Unikaj kupowania zbędnych rzeczy, Użyj powtórnie, Utylizuj…”

Grzegorz Cholewiak: Tak, głęboko w to wierzę i stosuję w życiu. Punk Kraft, mój projekt dyplomowy, opierał się na zasadzie 3R.

Wykorzystałeś w nim stare kineskopy…

Grzegorz Cholewiak: Stare kineskopy między innymi. Prowadząc badania na temat nurtu 3R i redesignu, zauważyłem, że nie ma spójności w definicji tego pojęcia. Każdy pojmuje je na swój własny sposób. Dlatego też kolekcja Punk Kraft ma głębsze uzasadnienie. Dotychczas nie zauważyłem, aby redesign traktował temat od strony emocjonalnego powiązania przedmiotu z użytkownikiem. I tak dla przykładu: wyobraźmy sobie wieczne pióro, które należało w przeszłości do mojej babci. Pisała nim płomienne listy do mojego dziadka, później korespondowała z moim ojcem, następnie pisała dla mnie bajki. Nieszczęśliwy traf sprawił, że pióro upadło i nie spełnia już swojej pierwotnej funkcji. Nie jest może wykonane z masy perłowej, ale dla mnie jest swoistym wehikułem, który łączy mnie wspomnieniami z moją babcią. Nie ma sensu go naprawiać, ale też nie chcę pozbyć się go i dlatego też, gdy nadaję mu nową funkcję, taki przedmiot zyskuje zupełnie inny wymiar. W podobny sposób walizki zostały komodą Alize, antena satelitarna stała się lampą SatAnna.

Wspomniane już patery nie należały do kolekcji, występowały jako aneks do dyplomu. Projekt ten wpisuje się w „tradycyjny” sposób pojmowania zasady 3R: kupuj rozważnie, nie ulegaj modzie, używaj z szacunkiem i jak najdłużej, a kiedy już nie ma to sensu, zmień funkcję przedmiotu!

Jak Twoja twórczość ma się do odpowiedzialnego designu?

Grzegorz Cholewiak: W latach osiemdziesiątych Dieter Rams opracował 10 reguł dobrego designu, które w branży zdążyły już urosnąć do rangi dziesięciu przykazań. Wierzę mocno w te reguły i całkowicie się na nich opieram.

Czy mi się to udaje? Historia to osądzi.

Rozumiem, że jako projektant masz na względzie środowisko?

Grzegorz Cholewiak: Jestem przekonany o odpowiedzialności za środowisko naturalne. Nasze pokolenie musi przełknąć tą gorzką pigułę, jaką zostawili nam nasi rodzice i pomyśleć o tym, jak i po czym będą nas oceniać nasze wnuki.

 Czy we wzornictwie przemysłowym istnieje duża konkurencja?

Grzegorz Cholewiak: To jest paradoks na skalę światową! Gdzie się nie obejrzysz, tam widać braki, niedociągnięcia. Pracy jest mnóstwo! Studiów projektowych nie jest tak wiele, potencjalnych klientów sporo. Problem tkwi w mentalności społeczeństwa, nie tylko konsumenta, ale też producenta. To nie tylko kwestia gustu, bo to rzecz względna, ale zwykła ludzka nieświadomość. Społeczeństwo polskie nie wie, kim jest projektant! Dla jednych jest artystą oderwanym od realiów, dla innych naciągaczem. Dodatkowym zagrożeniem jest domorosła konkurencja, która psuje rynek nie tylko niskimi stawkami, ale też zazwyczaj niską jakością usług.

Dla Polski świetnym przykładem może być Finlandia, która po II Wojnie Światowej postawiła na dizajn. W tym czasie pracowali tak wielcy projektanci jak Tapio Wirkalla czy Alvar Aalto. Obecnie kraj ten wyznacza trendy jako tzw. Scandinavian Living.

Jakie masz plany na przyszłość?

Grzegorz Cholewiak: O wszelkich nowych przedsięwzięciach informuję na bieżąco na naszym blogu www.czarodziejskaprojekt.blogspot.com, na który serdecznie zapraszam. W najbliższym czasie planuję w Berlinie akcję promocyjną Kvadrattu – do tej pory odkładałem to na dalszy plan. W pierwszym półroczu będę również prowadził Wzornik – warsztaty dizajnu dla młodzieży, organizowane przez krakowski Prodesigne. A w międzyczasie wyjeżdżamy z Leną na zasłużone wakacje!

Rozmawiała Anna Bartosiewicz

Data dodania: 20.01.2011