Po jednej z ekspertyz ponownie powrócił, bardzo żywy i zawsze aktualny, temat zafalowania powierzchni po szlifowaniu. Postanowiłem napisać jeszcze raz, czym jest to spowodowane. Proces szlifowania jest dla parkieciarzy bardzo trudnym zjawiskiem. Efektem szlifowania i lakierowania jest „zafalowanie” płaszczyzny deszczułek lub desek, które występuje w większym lub mniejszym stopniu zawsze, ale widoczne jest częściej w określonych gatunkach drewna. Ta cecha powierzchni występuje również u najlepszych rzemieślników, ale wielu często po spotkaniu z inwestorem ma poczucie winy i niską samoocenę sądząc, że ich koledzy radzą sobie z tym problemem znacznie lepiej. Jaka jest prawda o tych nierównościach, jak mówią klienci, o „zafalowaniu”?

„Technologiczne zafalowanie powierzchni” – bo tak będę je nazywał – jest zjawiskiem bardzo powszechnym i w zasadzie nie można go uniknąć. Co wpływa na taką cechę powierzchni szlifowanej?

1. Optyka podłogi prawidłowo wyszlifowanej w nisko padającym świetle z szerokiego okna tarasowego, zawsze będzie wykazywała nieznaczne zafalowanie i nie znaczy to, że te „nierówności” są błędem. Takie „nierówności” wynikają z różnicy twardości stref w obrębie tej samej deszczułki. Również z różnicy twardości poszczególnych deszczułek względem siebie.

Tutaj w optyce takiej powierzchni zawsze gra rolę to czy są powieszone firanki na oknie lub jak jest pora dnia. Klienci zawsze chcą, aby oglądać powierzchnię w samo południe przy największym nasłonecznieniu, mówiąc, że potem „wad” nie widać. Należy sobie zadać pytanie, czy coś można nazwać wadą jeśli występuje między 13:00 a 16:00. A potem tego nie widać. Ostatnio klientka oznajmiła rzemieślnikowi, że składa reklamację, bo zafalowanie jest bardziej widoczne zimą, niż latem. Oczywiście. Słońce zimą jest niżej nad horyzontem i w nisko osadzonym szerokim oknie widać (choć w krótszym czasie niż latem) więcej cech drewna.

Odbiory podłóg po wyszlifowaniu i wylakierowaniu zawsze klienci dokonują pod światło i najczęściej, gdy nie ma założonych firanek. Jest to błąd, bo rzeczoznawca odbioru dokonuje stojąc tyłem do światła w pozycji stojącej lub siedzącej. Co takiego dają firany? Otóż rozpraszają światło, które daje subiektywne odczucie, że zafalowanie jest mniej widoczne, lub wcale go nie ma. Najczęściej, gdy lokator zaczyna mieszkać w swym lokalu to tego już nie widzi.

2.Widok zafalowania jest zawsze spotęgowany połyskowością lakieru, im bardziej matowy tym mniej widoczne drobne zafalowania, im bardziej połyskliwy, tym zafalowania są bardziej wyeksponowane. A więc, ta sama powierzchni może w świetle wyglądać znacznie lepiej lub gorzej w zależności od rodzaju lakieru i od stopnia jego połyskowości. Najmniej zafalowanie widać na oleju. Najbardziej na wyszlifowanej, niezaszpachlowanej powierzchni, polakierowanej lakierem poliuretanowym o dużym połysku.

3.Drewno ma przyrosty roczne w postaci usłojenia. Dlatego wszystko to, co w słoju rocznym jest miękkie, a więc tak zwane drewno wczesne, podczas szlifowania będzie wybierane przez maszynę bardziej. A wszystko to, co jest udziałem drewna późnego w przyroście rocznym, będzie twarde i nie będzie tak wybierane podczas szlifowania. Dlatego, wszelkie gatunki drewna ścinane w strefach klimatycznych niesprzyjających wzrostowi, a więc tam gdzie jest krótkie lato i mroźna zima, będą zawsze mniej podatne na zafalowanie po szlifowaniu. Bardziej podatne na zafalowanie będą gatunki przyrastające znacznie szybciej ze względu na sprzyjający klimat. I tak, dąb pozyskiwany w lasach zachodniej Polski będzie zawsze bardziej miękki, niż dąb pozyskiwany w okolicach polskiego bieguna zimna, czyli w okolicach Suwałk i Białegostoku. Po wyszlifowaniu na dębie z zachodniej Polski zawsze bardziej widać zafalowanie. Nie znaczy to jednak, że w Białymstoku to zjawisko nie występuje.

4. Na to zjawisko wpływa również gatunek drewna jesion, dąb, sosna, modrzew, akacja są to gatunki, na których ta cecha bardziej jest widoczna, niż na buku, klonie, czy na niektórych gatunkach drewna egzotycznego. Zawsze cecha zafalowania będzie bardziej widoczna na gatunkach termicznie modyfikowanych. Deszczułki po takiej modyfikacji zawsze mają „wypaloną” ligninę i podczas szlifowania uwidaczniają się „nierówności”.

5. Zafalowanie zawsze bardziej jest widoczne na deszczułkach o fladrowym (leżącym) usłojeniu. Ponadto występujące sęki również pokazują to zjawisko. W obecnej europejskiej normie na parkiety trudno wskazać, w jakiej klasie drewna zafalowanie byłoby mniej widoczne. Gdyby klient wybrał ponadklasowe elementy z podłużnym usłojeniem to zawsze zafalowanie będzie mniejsze.

6.Na zafalowanie ma wpływ wielkość montowanych elementów i wzór jaki będziemy układać. Zawsze jest to zjawisko bardziej widoczne w dużych elementach parkietu i w układzie wzorów krzyżowych (szeroka podwójna, potrójna jodełka i kwadraty.

Ponieważ z praktyki rzeczoznawczej nigdy zafalowania powierzchni nie nazywam wadą, zjawisko to należy uznać za cechę każdej pracy parkieciarza, nawet najlepszego. Klienci płacąc za robociznę mają wrażenie, że mogą żądać zawsze takiej optyki powierzchni, jaką oni uważają za prawidłową i nie liczą się z pewnymi cechami szlifowanej powierzchni w warunkach budowlanych. Zawsze jak byłem wzywany na takie oględziny zafalowanie powierzchni mierzone czujnikiem zegarowym nie było nigdy większe jak 0,05-0,09 mm.

Trzeba sobie więc zadać proste, wręcz konieczne pytanie. Czy można trzymając 80-cio kilogramową maszynę w rękach i szlifując w pozycji wyprostowanej uzyskać lepszą jakość? Czy można zapanować nad powierzchnią i jej niedoskonałością wynoszącą mniej jak grubość włosa? Jest to zdecydowanie niemożliwe. Proszę spojrzeć na swoje szyby w oknach, jak spoglądając przez nie pod kątem widać rzeczywisty obraz jak w krzywym zwierciadle. Podobnie z polakierowanym parkietem. Jak popatrzymy na naszą podłogę z góry cecha zafalowania nie jest widoczna, ale patrząc pod kątem odbicie światła pokazuje niedoskonałości. Ponieważ tego zjawiska nie można wyeliminować całkowicie, możemy jednak starać się je ograniczać.

Kierunek szlifowania

Nie zawsze rzemieślnicy myślą o szlifowaniu w momencie układania. Bardzo ważne na znaczne ograniczenie tej optyki ma kierunek szlifowania. Jeśli ktoś szlifuje powierzchnię gładząc ją w kierunku do okna, to zawsze będzie miał bardzie widoczne zafalowanie. Należy, jeśli tylko to jest możliwe, starać się ostatnie szlifowanie wykonać prostopadle do kierunku padania światła. Takie gładzenie w wielu wzorach wymusi inny kierunek ułożenia deszczułek niż pierwotnie zakładamy. We wzorach cegiełkowych okrętowych aby poprawnie gładzić prostopadle do padającego światła należy wcześniej ułożyć deszczułki wzdłuż ściany z dużym oknem, a więc prostopadle do padającego światła. Taki kierunek ograniczy niepożądaną optykę. Ponadto można zawsze po szlifowaniu spolerować powierzchnię maszyną płaszczyznową (np. tarczową, lub wielotarczową).

Rodzaj wzoru

Jeśli ktoś układa z dużych deszczułek wzory szerokie jodełkowe (podwójna, potrójna jodełka), lub kwadraty, to również powinien mieć świadomość znacznych trudności w zapanowaniu nad optyką. Część deszczułek będzie szlifowana w poprzek, a część wzdłuż. Te szlifowane w poprzek będą nieznacznie bardziej wybierane przez papier ścierny niż te szlifowane wzdłużnie. Oczywiście zawsze można gładzić wszystkie deszczułki skośnie ale i takie rozwiązanie będzie ukazywało wiele śladów prowadzenia maszyny, nawet gdybyśmy użyli najdrobniejszych papierów ściernych. Jedynym, poprawiającym optykę rozwiązaniem jest szlifowanie powierzchni przed lakierowaniem siatką stalową założoną na szlifierkę płaszczyznową. Dobre rezultaty dają maszyny wielotarczowe o małych powierzchniach tarcz. Oczywiście, zabieg taki moim zdaniem powinien być uwzględniony w dodatkowych kosztach robocizny, co nie znaczy, że wyeliminuje on zafalowanie powierzchni w całości, a jedynie je ograniczy.

Technologiczne zaawansowanie maszyny

Jeśli rzemieślnik posiada maszyny starego typu z przeciętym wałkiem na śruby radełkowe to trudno będzie mu wykonać swoją pracę tak dokładnie jak rzemieślnikom mającym maszyny nowocześniejsze z papierami ściernymi na taśmy bezkońcowe. Tego typu bęben ze względu na swoją budowę zawsze zostawia ślady minimalnych wgłębień, ale i w tym przypadku trudno mówić o wadzie powierzchni. Jeśli takie maszyny posiada połowa populacji parkieciarskiej nie tylko w Polsce, to można mówić o pewnej normie lub standardzie powierzchni, którą wyznaczają tego typu maszyny. Parkieciarze z takim sprzętem na każdym rynku są trochę tańsi i jeśli przez pryzmat ceny są wybierani przez klientów to można powiedzieć, że dysponując takim sprzętem nie popełniają błędu wykonawczego. Takie maszyny nie są zakazane, a wobec tego i optyka, którą pozostawiają jest prawidłowa, choć odbiega od zaawansowanych technologicznie nowszych maszyn. Rzeczywiście technologia jest ważna, ale nie dajmy się zwariować w tych naszych dopolerowanych i wycackanych realizacjach.

Nigdzie indziej w Europie odbiory nie są tak postawione na głowie jak w Polsce. Sami jednak stawiamy sobie poprzeczkę nie do przeskoczenia. Musimy pamiętać, że zafalowanie powierzchni istnieć będzie zawsze a w przypadku bardziej dopolerowanego parkietu może trochę będzie mniej widoczne. Za to na takiej powierzchni zawsze będą bardzie widoczne te cechy, które występują w parkiecie malowanym w warunkach budowlanych jak „pikle”, żelki, czy muszki. To tak jak na zaoranym polu, nie są widoczne kamienie, co nie znaczy, że ich nie ma. Przekonujemy się o tym jak tylko pole się wybronuje i zrobi się płaskie. Wtedy kamienie na takim polu widać.

Życzę więc, aby rzemieślnicy szlifowali swoje podłogi zawsze tak, aby zafalowanie było jak najmniej widoczne, gdyż zdaję sobie sprawę, że jest nieuniknione. Apelując do inwestorów twierdzę, że w parkieciarstwie nie ma „idealnie płaskich i równych powierzchni”, bo jako parkieciarze mamy do czynienia z drewnem, czyli nieprzewidywalnym materiałem, który podobnie jak ludzie jest niedoskonały. Często sporna z inwestorem, wypolerowana, ale delikatnie zafalowana powierzchnia, już po kilku miesiącach wygląda bardzo dobrze i inwestor w owym czasie nie byłby już skłonny do reklamacji. Czy wobec tego powinniśmy przed naszymi klientami lansować stwierdzenia, że piękno drewna leży w jego niedoskonałości?

Czesław Bortnowski, rzeczoznawca

www.parkieciarz.eu

Data dodania: 09.02.2011