„Chcieliśmy budować Polskę” – tak brzmiały słowa Teresy Kruszewskiej, polskiej projektantki wnętrz i mebli, która 10 lutego poprowadziła wykład w ramach wystawy prezentującej polską sztukę projektową drugiej połowy ubiegłego stulecia.
„Chcemy być nowocześni – polski design 1955-1968 z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie” tak brzmi pełny tytuł wystawy, której hasło zostało zaczerpnięte z artykułu Jerzego Hryniewieckiego z pierwszego numeru pisma „Projekt”. Organizatorzy postawili sobie za cel uchronienie od zapomnienia dokonań grafiki oraz wzornictwa tamtego okresu. Co ciekawe eksponaty prezentowane na wystawie są własnością muzeum, a więc jeszcze bardziej cieszy fakt, że w końcu udało się zaprezentować je szerokiej publiczności. Dużym plusem ekspozycji jest to, że pomimo niewielkiej powierzchni wystawa prezentuje rozmaite dziedziny ówczesnej sztuki, poczynając od wspomnianej już grafiki poprzez tkaninę, ceramikę, szkło na meblu kończąc.
Jednym ze znajdujących się na wystawie projektów, który zasługuje na szczególną uwagę, jest krzesło Teresy Kruszewskiej o wdzięcznej nazwie „Muszelka”. Śmiało można stwierdzić, że jest to ikona wzornictwa nowoczesnego, niesamowity projekt, który mimo zainteresowania ze strony odbiorców, nigdy tak naprawdę nie wszedł do produkcji masowej.
– Stolarze byli niezadowoleni z przypływu popularności Muszelki, woleli robić inne krzesła, na których zarabiało się więcej – powiedziała podczas czwartkowego spotkania Kruszewska.
Krzesło o tak specyficznej formie – „muszelki są zminimalizowane optycznie w stosunku do innych krzeseł” – wynikającej z przeznaczenia go do niewielkich mieszkań przez lata służyło projektantce w jej własnej pracowni.
Na wystawie nie mogło zabraknąć również prac Jana Kurzątkowskiego, ukochanego profesora wielu znakomitych projektantów tamtego okresu, który jako wykładowca na wydziale Architektury Wnętrz wpajał swoim studentom zasady „dyscypliny materiałowej oraz jasności konstrukcyjnej” . Prace prezentowane w Muzeum Narodowym są świetnym przykładem trafności tej nauki, idealne wyważone, stabilne, a jednocześnie niepozbawione pięknej formy.
– Czasy lat 50 były szalenie trudne, technologie zachodnie były niedostępne…a ja chciałam ciągle projektować, wszyscy chcieliśmy nowatorstwa – mówiła podczas wykładu Teresa Kruszewska.
Te pragnienia młodych twórców zaowocowały projektami, które mimo upływającego czasu wciąż zachwycają. Projektanci poprzez swoje prace starali się, by szara rzeczywistość nabrała kolorów, chcieli by ludzie mogli otaczać się pięknymi przedmiotami.
W związku z tym na wystawie pojawiły się m.in. „Płucka” Marii Chomentowskiej, niesamowity projekt ze sklejki pochodzący podobnie jak „Muszelka” z roku 1956, fotel Romana Modzelewskiego oraz krzesła Mariana Sigmunda.
Prócz tego możemy podziwiać tkaniny autorstwa m.in. Alicji Wyszogrodzkiej, Danuty Teler–Gęsickiej, jak również szkła Wiesława Sawczuka. Nie sposób wymienić za jednym razem wszystkich perełek, które zgromadzono na wystawie – to trzeba zobaczyć na własne oczy. Wielu historyków sztuki i kolekcjonerów twierdzi dziś, że gdyby nie trudności polityczne wielu ówczesnych projektantów zyskałoby międzynarodową sławę. Po obejrzeniu wystawy trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
Kończąc swój wykład Teresa Kruszewska podziękowała wszystkim zgromadzonym za zainteresowanie wystawą oraz tak liczne przybycie na czwartkowe spotkanie.
– Cieszę się, że w tak ciężkich czasach udało nam się zrobić tyle dobrych rzeczy – tymi słowami pożegnała się ze słuchaczami i wraz z organizatorami obiecała angażować się w więcej tego typu inicjatyw.
Kto jeszcze nie miał okazji zobaczyć wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie, ma czas do 17 kwietnia br.
Data dodania: 11.02.2011