Agnieszka Załubska-Giruć to poznańska architekt wnętrz, której naczelną zasadą w projektowaniu jest łączenie tego, co jest najbliższe zmysłom, ciału i sercu klienta z funkcjonalnością. Zajmuje się także home stagingiem. Niedawno światło dzienne ujrzała jej książka „Czy z tym domem mi do twarzy” – nieoczywista opowieść o architekturze, projektowaniu, trendach czy nieruchomościach okraszona cenną wiedzą o wpływie otoczenia na ludzką psychikę. Dziś Agnieszka Załubska-Gieruć zdradza nam skąd czerpie inspiracje i uchyla rąbka tajemnicy swojego warsztatu.

Zajmuję się projektowaniem wnętrz ponieważ… zostałam do tego stworzona. Praca wynikająca z pasji do piękna i tworzenia wykształca się w człowieku stopniowo, zanim jest się w stanie uświadomić sobie te predyspozycje. Uwidacznia się w zamiłowaniu do piękna i zauważaniu walorów estetycznych otaczających przestrzeni. Mówię to nie tylko o ładnych przedmiotach wystroju wnętrz, ale o przyrodzie, sztuce, a nawet modzie. Do tego dochodzi fascynacja kolorem, jego łączeniami oraz różnorodnymi fakturami. Taka mieszanka fascynacji nie mogła mnie doprowadzić do innego zajęcia jak właśnie – projektowanie wnętrz.

Inspiracje czerpię  z… rogu obfitości, jakim jest z jednej strony człowiek, jego osobowość, temperament czy styl życia, a z drugiej przestrzeń, którą zamieszkuje, czy ma on zamieszkiwać. Oczywiście nie bez znaczenia są tu elementy takie jak wiedza techniczna czy psychologiczna, znajomość rynku wnętrzarskiego i dokonania innych projektantów, designerów czy artystów. Nieodzownym elementem procesu tworzenia jednak  jest umiejętność szczególnej obserwacji wszystkiego, co nas otacza oraz przetwarzania tego w coś niezwykłego. Ale pamiętajmy, że dobry projektant musi też być doskonałym i uważnym słuchaczem.

Projekt, z którego jestem szczególnie dumna to… każdy projekt, który uczynił życie ludzi szczęśliwszym i piękniejszym. To projekt wynikający ze ścisłego dialogu z inwestorem i ukazujący jego styl, charakter i temperament. Tworzę dla ludzi i to przez ich reakcje i zachwyt ta duma

Projekt, który był dla mnie największym wyzwaniem to… projekt dla niezdecydowanego klienta. Każdy projektant  powinien być  świadomy, że tworzenie wnętrz to mimo całego przyjemnego aspektu tego zajęcia, to są jednak usługi. Twórca zatem musi ponad swoje ambicje i estetykę stawiać dobro klienta. Często zapomina się, że projektowanie to proces tworzenia przy współpracy z klientem, nawet jeśli ten ostatni się przed tym wzbrania i oddaje pałeczkę. Architekt musi tak poprowadzić cały proces – bo pamiętajmy, że projektowanie wnętrz to żmudny choć przyjemny proces, aby przefiltrować oczekiwania i potrzeby klienta, przez swoje doświadczenie, wiedzę i znajomość rynku wnętrzarskiego.

Moje ulubione kolory to… niezliczone odcienie i niuanse barwne. Często mówiąc o kolorach, mamy na myśli te podstawowe jak żółty, czerwony, niebieski czy zielony. Zapominamy jednak o odcieniach. W naturze występuje ich ponad milion. To dopiero dobrodziejstwo, z którego możemy czerpać garściami. Dopasowywać je do siebie, do wnętrz, do mieszkańców. Kolor to odbite światło, operując przestrzenią nadajemy jej nowej jakości dzięki ujarzmieniu światła i wykorzystania go do stworzenia nastroju. W dosłownym znaczeniu użycie koloru ma nadać wnętrzu charakteru i być odzwierciedleniem temperamentu mieszkańców czy użytkowników danej przestrzeni.

Gdybym mogła zaprojektować wnętrze dowolnego budynku/pomieszczenia na świecie to byłby to… Przestrzeń służąca ludziom, ale funkcjonująca w zgodzie z otaczającą go naturą, futurystyczny, ale składający hołd dorobkowi przeszłości.

Najbardziej obiecujące współczesne trendy we wnętrzach to... „własny styl”. Jako psycholog designu staram się właśnie w tym stylu projektować dla ludzi. Oczywiście całe dobrodziejstwo stylów i trendów jest jak najbardziej do wykorzystania. Każdy nowy element  wnosi coś dobrego do dziedziny jaką jest projektowanie, często też czerpie inspiracje z przeszłości, albo do nich nawiązuje. Ludzie są coraz bardziej świadomi swoich potrzeb, jak również wpływu na środowisko. Zatem projekty w stylu z jednej strony nawiązującym do natury, a z drugiej starające się jej nie szkodzić są coraz bardziej popularne.

Wnętrzarskie trendy, które nie przyjęły się w Polsce to… być może fusion, chociaż znam inwestorów, którzy właśnie w tym stylu zażyczyli sobie wnętrza. Styl ten wymaga odwagi i sporej wyobraźni jednak dla osób, które lubią otaczać się czymś naprawdę nietuzinkowym, może to być świetne rozwiązanie. W dużej mierze jednak jesteśmy dość zachowawczy zatem nie jest to styl często stosowany w Polsce.

Najtrudniejsze w projektowaniu wnętrz jest… brak doświadczenia i trudności w komunikowaniu się z inwestorem. Tego jednak należy się po prostu nauczyć. Jeśli ma się odpowiednie nastawienie do swojej pracy, nie ma rzeczy nie do przeforsowania. Trudności są tylko etapem twórczym, bądź realizacyjnym. Sukces  zależy od tego, jak je przezwyciężymy.

Gdybym nie była architektem/projektantem wnętrz byłabym… pewnie tancerką, bo to piękna dziedzina sztuki, ale blisko mi też do natury, więc może farmerem.

 

Data dodania: 25.03.2021