Samodzielna aranżacja wnętrz może sprawić dużo przyjemności i satysfakcji. Decydując się na zmianę, nie musimy od razu kupować nowych mebli. Jak udowadnia Małgorzata Budzich, autorka bloga odnawialnia.pl – mając odpowiednią wiedzę, narzędzia i odrobinę cierpliwości możemy samodzielnie odnowić stare, bądź niemodne już meble – nadając im zupełnie nowy, niepowtarzalny charakter.

Małgorzata Budzich – z wykształcenia prawnik, z zawodu wydawca książek, z zamiłowania majsterkowicz i przetwórca. Od 2 lat godzi pracę zawodową i życie rodzinne z prowadzeniem bloga odnawialnia.pl. Na blogu pokazuje, jak starym meblom i innym przedmiotom przywracać drugie życie. Eksperymentuje z technikami i stylami, lubi jak tradycyjna forma starego mebla zyskuje dzięki współczesnym akcentom takim jak kolor, uchwyty, nóżki, dekoracje przy użyciu szablonów. Od niedawna prowadzi warsztaty DIY, podczas których zachęca do eksperymentowania i zabawy w renowacje.

 

Małgorzata Budzich

Źródło: odnawialnia.pl

Jak zaczęła się Pani przygoda z metamorfozą mebli?

Małgorzata Budzich: Moja przygoda z meblami rozpoczęła się od czerwonej komody. Bardzo chciałam mieć taki mebel u siebie w domu i intensywnie szukałam czegoś w Internecie. Niestety, albo zbyt wysoka cena albo wygląd dyskwalifikowały większość ofert. Postanowiłam więc znaleźć starą, niedrogą sosnową komodę i ją przemalować. Do tego zmiana uchwytów, numerki na szufladach… To było 4 lata temu, ale komoda stoi u mnie do dziś i nadal mi się podoba.

Równocześnie w tym okresie zmieniłam mieszkanie na domek w zabudowie bliźniaczej. Zyskałam więc garaż do prac majsterkowych i nowe cele – urządzić chociaż fragmenty domu starymi meblami. Cały czas trwa wiec u nas meblowanie, mimo że mijają 4 lata odkąd tam zamieszkaliśmy.

W którym momencie poczuła Pani, że swoją pasją warto podzielić się z innymi?

M.B: Najpierw założyłam bloga trochę na własne potrzeby. To miało być miejsce, w którym dokumentuję swoje działania, opisuję wykonane prace, wstawiam zdjęcia. Na początku nie interesowałam się jego promocją, aspektami marketingowymi prowadzenia bloga. Zaczęli się jednak pojawiać pierwsi komentatorzy, a więc ktoś to czytał i podobało mu się! Jednak sporo czasu zajęło mi zorganizowanie się – cały czas pracuję zawodowo na etacie, jestem mamą dwójki dzieci, więc czasu miałam niewiele. Dopiero po ponad roku istnienia bloga założyłam mu fanpage i to była siła napędowa jego rozwoju. Coraz więcej osób zaglądało w poszukiwaniu wiedzy i inspiracji. Właściwie od roku czuję, że to co robię jest komuś potrzebne, pomagam ludziom także podczas indywidualnych konsultacji – dostaję sporo maili z pytaniami o kwestie techniczne.

Ile czasu zajmuje realizacja jednego projektu – od pomysłu do finałowej prezentacji?

M.B: Jeżeli mówimy o meblu to są to tygodnie pracy – codziennie lub kilka razy w tygodniu znajduję trochę czasu i powoli posuwam się naprzód. Mam metodę „godzinka dziennie” – tzn. powiedzmy że co drugi dzień udaje mi się wygospodarować 1-2 godziny wieczorem na pracę nad meblem, ale pracuję też nad kilkoma projektami równocześnie i np. zbiorowo cos szlifuję lub maluję. Potem sesja fotograficzna, którą również sama realizuję, potem napisanie posta. Myślę, że praca nad meblem to – zakładając 8h dziennie – około 2 – 4 dni.

Na swoim blogu przedstawia Pani naprawdę zaskakujące transformacje. Skąd czerpie Pani inspiracje, np. na kolory czy wzory?

M.B: Oczywiście Internet i prace innych blogerów to niezastąpione źródło inspiracji i pomysłów, które przetwarzam na swoje ulubione motywy, kolory, style i techniki. Ale wszystko może być inspiracją, np. moja ostatnia fascynacja to wzory na tkaninach. Sam fakt, że wiele o tym myślę, oglądam różne czasopisma wnętrzarskie, zbieram inspirujące zdjęcia powoduje, że pomysły przychodzą mi do głowy o różnych porach i w różnych sytuacjach, np. na biznesowych spotkaniach w pracy.

Np. pomysł na witrynkę PRL powstał pod wpływem zauroczenia meblami firmy Maison d’Ahana oraz fascynacji dekoracjami orientu.

Z którego mebla jest Pani najbardziej dumna?

M.B: Właśnie z tej witrynki PRL – bo to najnowsze dziecko i lubię połączenie drewna z kolorem. Ale teraz zakończyłam pracę nad kolejnym meblem do salonu – komodą pod telewizor. Jeszcze jej nie pokazywałam – specjalnie dla czytelników myfloor uchylam rąbka tajemnicy i prezentuję pierwsze zdjęcia. Wkrótce na blogu opiszę jej metamorfozę.

Dużym powodzeniem cieszyły się także szafki dla niej i dla niego. Tu kolejny przykład na inspirację – to były kubki kupione na ślub dla Niej i dla Niego. Ta personalizacja damsko-męska pojawia się na fartuchach kuchennych, pościeli, naczyniach, dlaczego więc nie na meblach w sypialni?

 

odnawialnia.pl

Źródło: odnawialnia.pl

Czy odnawia Pani tylko stare, zniszczone meble faktycznie wymagające gruntownej zmiany?

M.B: Staram się zmieniać wygląd wszystkiego co mi się znudziło, jest brzydkie, masowe lub niemodne, np. meble IKEA – miałam regał, który był w dobrym stanie, ale jego sosnowy wygląd już mi obrzydł. Przemalowałam go na niebiesko, dodałam wzory i jest nowy mebel w pokoju synka. To dobry sposób na zaoszczędzenie pieniędzy – czasami niewielkim kosztem zyskujemy nowy mebel i w dodatku unikalny, w naszym stylu.

Na blogu prezentuje Pani również projekty uczestników warsztatów DIY. Dla kogo są one skierowane?

M.B: Do tej pory przeprowadziłam warsztaty z metamorfozy starych skrzynek wojskowych, przy udziale dziewczyn z pracowni Majsterki. To świetne miejsce – na Mińskiej 65, w starej Praskiej Drukarni, gdzie mam nadzieję – będzie coraz więcej warsztatów dla fanów renowacji i majsterkowania. Skrzynki to dobry materiał dla osób początkujących, które chcą dowiedzieć się, jak oczyścić powłoki, pomalować drewno, zdobyć podstawy tapicerki. Na koniec uczestnicy wychodzili z własnymi projektami do domu i wszyscy byli bardzo dumni, bo mogli „wyżyć się artystycznie” zestawiając ulubione kolory i tkaniny. To świetny sposób na kreatywne spędzenie czasu w miłym towarzystwie i dowód, że każdy może coś zrobić własnym rękoma.

Z Pani obserwacji, kto częściej sięga po pędzel, kobiety czy mężczyźni?

M.B: Kobiety. To 90% odwiedzających bloga, komentujących, biorących udział w warsztatach, dopytujących o szczegóły metamorfozy. Kobiety mają naturalną potrzebę zmian w swoim otoczeniu, są kreatywne, mają duże wyczucie koloru, przestrzeni, formy. Bardzo lubię pracować z kobietami, podglądać ich projekty – mają świetne pomysły na metamorfozy mebli.

Co ze zdolnościami artystycznymi i manualnymi? Przy tego rodzaju pracach są konieczne ?

M.B: Moim zdaniem najważniejsze cechy to cierpliwość i chęć nauki. Praca przy meblu jest często bardzo żmudna, a oczyszczanie powłok bywa niezłą lekcja pokory. Uważam, że każdy może odnowić stary mebel, tak jak każdy potrafi pisać czy obrać ziemniaki. Manualne zdolności ma każdy z nas. Do tego potrzebna jest jedynie wiedza o technikach renowacji.

Tzw. zmysł artystyczny przydaje się, kiedy chcemy dobrać kolory, dodatki do mebla, tkaniny itp., ale tu z pomocą przychodzi nam Internet, cała masa zdjęć, które mogą podsunąć nam udane zestawienia. Zawsze bezpieczne są renowacje w tradycyjnym stylu – odnawianie za pomocą bejc, politury, lakierów, wosków, olejów. Tradycyjne meble odnowione do stanu pierwotnego na pewno będą piękne.

Jakiej podstawowej rady udzieliłaby Pani osobom, które po raz pierwszy zabierają się za pracę z meblami? Jak podejść do sprawy, aby już na starcie nie zniechęcić się do dalszego działania?

M.B: Z natury jestem niecierpliwa i moją pierwszą czerwoną komodę pomalowałam farbą, której nie wymieszałam w puszce przed malowaniem. Dopiero pod koniec zdziwiłam się, że kolor robi się bardziej czerwony. Tak więc moja pierwsza rada – poczytajmy i dobrze się przygotujmy zanim zaczniemy pracę. Kupmy wszystkie potrzebne materiały, żeby nie frustrować się w trakcie brakiem np. pędzla. Bo wtedy łatwo stracić zapał i porzucić pracę. Druga kwestia to czas – zarezerwujmy sobie parę godzin i miejmy w zapasie kolejny dzień na dokończenie pracy.

Często jest tak, że nie kończymy w ciągu jednego dnia całej renowacji, a potem przychodzi tydzień pracy zawodowej i już nie chce nam się do tego wracać. Trzecia rada – pomysł na renowację. Z jednej strony powinniśmy mieć jakąś ogólna wizję czego chcemy, np. odnawiając krzesło powinniśmy wiedzieć czy chcemy żeby było drewniane czy malowane farbą. Z drugiej – wiem z doświadczenia, że pomysł przychodzą nam do głowy w trakcie pracy – często zdarzało mi się, że odchodziłam od pierwotnej koncepcji. Nie bójmy się więc tego, to nasza naturalna kreatywność dochodzi do głosu – dajmy się jej ponieść. Na koniec ostatnia rada – wykonując prace techniczne, np. cięcie, mierzenie, rysowanie linii, oklejanie, szlifowanie – nie śpieszmy się, zróbmy dokładnie, nie szukajmy skrótów. Potem to się mści i musimy pracę zaczynać od początku albo coś bezpowrotnie zniszczymy. Moim ostatnim doświadczeniem jest czyszczenie forniru, pokrytego lakierem chemoutwardzalnym. To taki lakier, który pyli na biało i niczym nie da się go zedrzeć, poza opalarką. Ogrzany lakier schodzi opornie, zdzierany za pomocą cykliny lub szpachelki. Chciałam zrobić to szybko i uszkodziłam fornir w kilku miejscach. Niestety, ta praca wymagała cierpliwości i odpowiedniej ilości czasu, a ja chciałam już, teraz, zaraz.

Rozmawiała Patrycja Klepczarek

 

Data dodania: 01.06.2016