Łódzki festiwal designu to impreza o międzynarodowej randze. W tym roku odbywała się pod hasłem „Change”. Jak wyglądała ta impreza z perspektywy miłośnika designu, może ciut spóźnionego?
Niestety wybór niedzieli na przyjazd na teren festiwalowy okazał się o tyle chybiony, że prócz głównej siedziby, osoby spoza miasta nie miały zbyt wiele do zobaczenia. Większość galerii była tego dnia nieczynna lub bardzo wcześnie zamykana.
Kolejnym problemem była dość uboga informacja o tym jak przedostać się w różne miejsca festiwalowe oraz program, który jasno nie wyjaśniał wielu przydatnych szczegółów albo mylnie określał czas potrzebny na przebycie drogi pomiędzy kolejnymi punktami festiwalu. Próżno było też szukać w weekend projektantów oraz organizatorów, z którymi można by porozmawiać.
Czas jednak się skupić na tym co się w tych dniach w Łodzi naprawdę liczyło – na projektach. Spore zainteresowanie wśród zwiedzających wywołał „ldzboy”, czyli powstały na potrzeby „Pokaż się – Biznes dla Łodzi” projekt Zygzag Studio – ni to kosmita, ni to robot – miejska zabawka, która okazała się tym co najbardziej przyciągnęło uwagę odbiorców.
– Jestem w Łodzi pierwszy raz, ale te małe stworki są rewelacyjne, chce je mieć… Szkoda tylko, że nie można zrobić swojego – mówiła z uśmiechem na ustach jedna ze zwiedzających wystawę torunianek.
Trzeba przyznać, że w odróżnieniu od poprzednich edycji tego typu wydarzeń, w których polscy projektanci dali poznać się z dość dobrej strony, tegoroczny festiwal nie przyniósł nam spektakularnych sukcesów. Prócz godnego uwagi wyróżnionego projektu lampki „Owijki” Tomasza Pydo nie mieliśmy wielu okazji do zachwytów.
Wielkie brawa należą się BCXSY – Boaz Cohen & Sayaka Yamamoto, kuratorom wystawy NeoFarm, nie tylko moim zdaniem, będącej jednym z mocniejszych punktów tegorocznego festiwalu. Ciekawa koncepcja pokazania funkcjonalno-emocjonalnej zależności „dobrego designu”. „Martwe Natury”, czyli formy świńskich mebli/rzeźb/zabawek projektu Yvonne Fehling & Jennie Peiz (Niemcy) okazały się jednym ze świeższych projektów, wzbudzając zarazem spore zainteresowanie.
Warto wspomnieć o „Odwróconych kształtach” Michera Textera, czyli ceramice której kształt inspirowany został odciskami z warzyw i owoców. „Wieszaki-gałęzie” to z kolei, stosunkowo dobrze znany projekt Maxa Lipseya. Projektant świetnie wpisał się w tematykę ekspozycji obiektem banalnie prostym w swojej formie, a zarazem bardzo funkcjonalnym oraz wnoszącym niesamowitą „naturalność” do sterylnych, nowoczesnych wnętrz.
Mimo że poduchy Dorte Agergaard nie wchodziły do ekspozycji NeoFarm jednak jej dyplomowy projekt mający na celu umieszczenie tkaniny w innym kontekście okazał się bardzo pasować do sąsiadującej ekspozycji. Inna sprawa, że po całym dniu zwiedzania miało się ochotę na chwilę relaksu na wygodnych miękkich poduchach.
Oprócz tego tegoroczny Łódź Design Festival oferował zajęcia projektowania dla dzieci, sporo nowoczesnej architektury, ciekawych koncepcji domów kontenerów oraz chyba nie najbardziej udaną ekspozycję ceramiki Paradyż.
Mimo kilku organizacyjnych niedociągnięć, z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję łódzkiego święta design!
Data dodania: 14.11.2011